Wielu rodziców zastanawia się jak reagować, kiedy u dziecka pojawia się lęk. Ostatnio pisałam dla Was o lękach rozwojowych, bo mam poczucie, że znajomość norm jest podstawą. Dziś artykuł o tym, jak wspierać.

Poniższe wskazówki mogą podpowiedzieć Ci, na co zwrócić uwagę, jeśli chcesz wspierać Twojego przedszkolaka w radzeniu sobie z jakimś wyzwaniem, ale pamiętaj że nie są instruktażem do wdrożenia „w jeden dzień”. To bardziej ogólny drogowskaz, który podpowiada, w którą stronę się kierować. Oswajanie lęku to proces, który trwa.

Oswój własne obawy

Trudno jest patrzeć na to, jak dziecko sobie nie radzi. Moż pojawić się bezradność czy niezgoda Może uruchomić się Też rodzicielski lęk. Dlatego zanim zaczniesz towarzyszyć dziecku warto odpowiedzieć sobie na pytanie:
Co ten dziecięcy lęk u mnie wywołuje? Może przypomina Ci o tym, kiedy w młodości też było Ci z czymś trudno? Może jest Ci ciężko zrozumieć, dlaczego dziecko aż tak się boi i zaakceptować natężenie czy rodzaj trudności u dziecka? Może jesteś po prostu zmęczony, bo tyle razy już próbowaliście? 

Zanim zaczniesz oswajać lęk dziecka, postaraj się oswoić własne emocje, obawy i przekonania. Dlaczego krok 1 jest tak ważny? Bo w kolejnych krokach mówiąc kolokwialnie „bierzesz na klatę” to, co budzi lęk dziecka. Nie weźmiesz, jeśli z tyłu głowy na czerwono zapali się lampka z Twoimi własnymi obawami czy wątpliwościami. Będąc gotowy zrobić miejsce na dziecięce obawy, dasz dziecku sygnał, że czuwasz nad tym, co się dzieje. Czyli takie Jestem przy Tobie i rozumiem, ale sam się tego nie boję. Patrząc na spokojnego rodzica łatwiej uwierzyć mu, że nie zagraża mu realne niebezpieczeństwo. Dziecko ma wtedy szansę powoli wrócić do równowagi i dostroić się do emocji rodzica.

Dzieci (zwłaszcza wysoko wrażliwe) doskonale potrafią wychwycić to, co niewerbalne. Spięcie, grymas na twarzy rodzica. To dlatego krok 1 jest taki ważny. Krok 1 pozwala na autentyczność w kontakcie z dzieckiem.
Te trudne rodzicielskie emocje mogą czasem prowadzić czasem do niewspierających komunikatów w postaci:

Umniejszania rekacji dziecka i zaprzeczania jego emocjom – „Nie przesadzaj” , „Nie ma się czego bać! To przecież tylko…”
Porównywania – „Twój młodszy brat spróbował, a Ty się boisz?”
Konfrontowania dziecka z sytuacją lękową zbyt szybko – „Jesteś za duży, żeby zachowywać się jak dzidziuś. Koniec tego.”
Ale też nadmiernej ochrony i upewniania dziecka w jego bezradności „On taki jest. On tak ma. Zawsze tak reaguje.”

Działaj na poziomie ciała

Kiedy dzieciom jest bardzo trudno i są spięte, często nie są gotowe na rozmowę (a tym bardziej na podejmowanie wzywań). To moment, kiedy warto tylko pobyć obok. Czasem dziecko chce się wtulić, czasem potrzebuje tego, żeby je pogłaskać. A czasem wystarczy ręka mamy lub taty, która da znak, że jestem już bezpieczny. Szukaj tego, co będzie wspierać Twojego malucha. Bądź obok i daj dziecku czas na oswojenie.

Bez poczucia bezpieczeństwa dziecko nie ruszy dalej. Co najwyżej może się zamrozić, ale jest to bardzo niekorzystne w dłuższej perspektywie.  Bardzo pomaga obserwacja ciała dziecka. Spięcie widoczne na twarzy, kurczowe trzymanie ręki. To tylko kilka oznak silnego napięcia. Nigdy nie róbmy kroku naprzód, dopóki u dziecka widać oznaki silnego pobudzenia. Z prostej przyczyny – nie jest jeszcze na to gotowe.

Empatia, empatia, empatia, czyli zrozum i po prostu bądź obok 

Dlaczego wspomniana empatia a nie od razu działanie? Bo mały człowiek jak każdy potrzebuje zrzucić napięcie, zanim ruszy pokonywać przeszkody. To tak jak u nas – jeśli komuś dobrze się wygadamy, to napięcie spada.  To też krok który odpowiada za to, że często rożnego rodzaju działania nie zdają egzaminu. Bo za szybko przechodzimy do działania, zamiast najpierw potowarzyszyć emocjom. W towarzyszeniu emocjom nie ma miejsca na pośpiech. Powiedziałabym nawet, że jest on ich głównym wrogiem. Empatię dajemy tu i teraz.  Trzeba mieć na nią czas i miejsce, ale korzyści takiego towarzyszenia są naprawdę dużo większe niż te zaoszczędzone 10 min. 

Widzę, że chyba Ci z tym trudno. 
Brzmi strasznie, chcesz mi o tym opowiedzieć?
Miałeś prawo się przestraszyć.

Niezależnie od tego jakie słowa dobierzesz, to intencja pochylenia się na chwilę i wyjścia ze swojego świata, aby zajrzeć do świata dziecka są tu kluczowe i mają moc. (a nawet tę moc 😉 )

Stwarzaj okazje, żeby zrobić mały kroczek do przodu

Często naturalnym odruchem jest zazwyczaj chęć ochronienia naszego dziecka. Musisz pamiętać jednak o tym, że nie przejdziesz tej drogi za niego, jesteś bardziej jego przewodnikiem. I to Ty tworzysz warunki dziecka do rozwoju. Jeśli zatrzymasz się w miejscu, chcąc tylko chronić dziecko, przed tym, co trudne, możesz nie stworzyć mu miejsca na podejmowanie wyzwań.

Kiedy podejmować wyzwanie?

Lęki dobrze jest oswajać „na zimno”, czyli nie wtedy, kiedy dziecko jest w silnych emocjach. Czas na oswajanie jest wtedy, kiedy i Ty i dziecko macie dobry czas. Wyspani, wypoczęci, bez pośpiechu, w dobrym nastroju. Zwłaszcza u przedszkolaków dobre samopoczucie jest absolutną podstawą. (choć u dorosłych niewiele się w tym temacie zmienia;)

Co pomaga?

Zabawa! Wygłupy. Akceptacja dla dziecka i tempa, w którym pokonuje trudności. Odwoływanie się do mocnych stron dziecka i sytuacji, w których sobie poradziło. Wiara w dziecko i jego możliwości. Czujność dorosłego, który pozostaje spokojny, obserwuje i w odpowiednim momencie bierze za rękę, żeby zrobić mały kroczek do przodu.

fot. Stocksnap, pixabay.com